wtorek, 26 sierpnia 2014

Czemu warto czytać?

5 głównych powodów dla których warto czytać książki :
1. Rozwijają naszą wyobraźnię - gdy czytamy nasza wyobraźna pracuje na najwyższych obrotach tzn. nasz mózg i jego część odpowiadająca za wyobraźnię muszą się trochę napracować, abyśmy mogli widzieć daną rzecz, miejsce, postać, sytuację, zdarzenie itd. oczyma wyobraźni.
2. Razem z wyobraźnią rozwija się także nasza kreatywność - ta umiejętność jest nam potrzebna zarówno w szkole jak i w pracy np. wpadamy na lepsze pomysły prac dodatkowych i łatwiej jest je nam wykonywać, bo wiemy co gdzie chcemy umieścić (np. w plakacie) jaka ma być kolejność slajdów i co ma w nich być (np. w prezentacji multimedialnej) lub jaką szatę graficzną ma mieć nasz projekt, jak ma wyglądać nasza makieta itd.
3. Rozwija nasze słownictwo, jak i ortografię, interpunkcję i stylistykę - możemy używać wielu bardziej "wyrafinowanych", bądź po prostu lepszych, bardziej dopasowanych do sytuacji słów od fajnie i super. Często poprawia się także nasz styl pisania.
4. Poprawia pamięć - czytając rozwija się nasza część mózgu odpowiedzialna za pamięć (przecież trzeba pamiętać jakie wydarzenia gdzie miały miejsce, kto w nich uczestniczył, co się tam działo itd., a to kształtuje "pojemność" pamięci ;D) 
                               
Oraz najważniejszy według mnie powód :

5. Jest to po prostu przyjemne, czytanie to optymalny, atrakcyjny i ciekawy sposób spędzenia wolnego czasu. Każda książka wiedzie własne życie, a wraz z nim prowadzi jak "psa na smyczy" swoją historię, bohaterów, miejsca, czas i wiele innych rzeczy, które nawiasem mówiąc nie przepadną póki my będziemy ich "szukać", poznawać je i przekazywać dalej, kolejnym osobom, pokoleniom i każda z nich wciąga nas (dosłownie i w przenośni) do innego świata, własnego świata, który możemy opuścić i wejść do niego ponownie w każdej chwili, kiedy tylko chcemy i kiedy nam to pasuje. Więc tak naprawdę tylko od nas zależy gdzie, kiedy i czy w ogóle będziemy chcieli choć na chwilę zatopić się w innym świecie.

By Olynte

No i oprócz powyższego tekstu zredagowanego przeze mnie znalazłam w internetach taki oto żartobliwy spis 10 powodów, dla których lepiej czytać książki niż ciągle siedzieć z telefonem/tabletem w ręku.

1. Otwierając książkę nigdy nie zaatakuje Cię informacja, że nowy fotel twojego kumpla z podstawówki jest bardzo wygodny i 22 osoby lubią to.
2. Książkę można zrzucić nawet z 10 piętra, zdeptać, usiąść na niej, a i tak będzie nadal działać.
3. Czytając książkę można samemu wyobrażać sobie bohaterów, dzięki czemu ma się pewność, że żaden nie będzie wyglądał jak Hayden ''Jestem Tak Drewniany Że Krwawię Żywicą'' Christensen.
4. Nawet z fatalnej książki można zrobić lepszą rzeźbę niż z najnowszego ICzegośtam.
5. Z książką masz szansę, że nikt nie będzie się domagał, żebyś ustąpił miejsca w autobusie.
6. Na podstawie książek powstały dziesiątki rewelacyjnych filmów. Żeby wymienić tylko te najwybitniejsze - ''Paragraf 22'' ze świetną rolą Alana Arkina, ''Lot nad kukułczym gniazdem'' ze znakomitą rolą Jacka Nicholsona, ''Ojciec chrzestny'' z wybitną rolą Marlona Brando czy ''Wiedźmin'' z niezapomnianą rolą gumowego smoka.
7. Zabawa w miejscu publicznym tabletem czy komórką, może sprawić, że jacyś młodzieńcy w sportowym odzieniu postanowią sprawdzić czy Wasz sprzęt nie wyglądałby lepiej w ich rękach. Cóż, nieznane są przypadki, aby dresiarz skroił komuś książkę.
8. Czytując książki od czasu do czasu będziecie odwiedzać księgarnie czy biblioteki, a istnieje jakaś miliard razy większa szansa, że fajną dziewczynę poznacie tam niż na przykład w sklepie z grami, a tym bardziej na ITunes. Tylko uważajcie na Conana Bibliotekarza.
9. W książce nigdy nie skończą się baterie.
10. Autorzy książek, tłumacząc się walką z piractwem nie montują w swoich dziełach zabezpieczeń, które najbardziej doskwierają uczciwym czytelnikom i tak naprawdę mają głównie zapobiec odsprzedawaniu i pożyczaniu przeczytanych książek.


ze strony http://literutopia.blogspot.com/2012/09/12-powodow-dla-ktorych-warto-czytac.html

A więc nos w książki i czytać ;)
~ Olynte

sobota, 23 sierpnia 2014

Czy jestem Potterhead'em?

Hejjjka!!!
Bardzo przepraszam za tak długą nieobecność, postaram się Wam to zrekompensować w najbliższym czasie. No, ale na razie o czym innym.  Potterheads będą ze mnie dumni xD W końcu Olynte odwieczna przeciwniczka HP, zabrała się za Pottera. Jestem już przy piątej części, więc nie obrazicie się chyba jak zrecenzuję na razie moją ulubioną czwartą część.


Opis:
"W tym roku w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart rozegra się Turniej Trójmagiczny, na który przybędą uczniowie z Bułgarii i Francjii. Zgodnie z prastarymi regułami w turnieju uczestniczyć ma trzech uczniów reprezentantów każdej ze szkół, wybranych przez Czarę Ognia. Dziwnym zbiegiem okoliczności wybranych zostaje czterech. Co z tego wynika dla Harry'ego, jego przyjaciół i całego świata czarodziejów, dowiecie się z lektury 767 stron czwartego tomu Harry'ego Pottera. Wątkiem przewijającym się przez wszystkie tomy jest walka dobra ze złem. Obawiam się, że będą ofiary!"

Oprawa wizualna:


Mogłaby być ładniejsza. Dobra, już dobra wiem, że marudzę, ale taka prawda. W ostateczności może być.
4/5

Coś niecoś o fabule:
Akcja książki zaczyna się podczas snu Harry'ego. Widzi w nim Glizdogona i Voldemorta, którzy rozmawiają o jakimś morderstwie,a następnie popełniają kolejne.  W tym momencie Harry budzi się ( jak zwykle na początku książki) w domu Dursley'ów. Główny bohater niedługo ma jechać na mistrzostwa świata w quidditchu razem ze swoimi najlepszymi przyjaciółmi Ronem i Hermioną oraz prawie całą rodziną Weasley'ów. Na początku wszystko jest super: dotarli na miejsce bez problemów, rozłożyli namioty na polu kempingowym, mecz był świetny, lecz jak zawsze coś musiało pójść nie tak. Mianowicie w nocy po meczu kilkunastu śmierciożerców wyszło ze swoich namiotów i zaczęło siać spustoszenie. Wyłapywali mugoli i szlamy i bawili się ich kosztem powodując przy tym nie mały zamęt na polu namiotowym. Pan Weasley obudził wszystkich i swoim niepełnoletnim dzieciom kazał uciekać do lasu wraz z Harrym i Hermioną, a sam z Billem, Charliem i Percym (starszymi braćmi Rona) pomagał opanować sytuację. Podczas ucieczki oprócz tego, że odłączyli się od Freda, Georgea i Ginny to Harry odkrył jeszcze, że zgubił różdżkę. Przyjaciele zaczęli przedzierać się w głąb lasu, gdy na niebie zakwitł jadowicie zielony Mroczny Znak. I w tym momencie skończę, żebyście mieli choć trochę niespodzianek podczas czytania (mam nadzieję), bo już i tak opisałam dość dużo.
4,5/5

Bohaterowie:

Hmmm... Może Was tym zaskoczę, a może wcale nie, ale Harry wcale nie spodobał mi się zbytnio jako postać, ale dlaczego powiem wam przy recenzji części piątej. Bardziej lubię Rona i Hermionę. Spodobało mi się też rodzeństwo Rona nie licząc Percy'ego. Natomiast z czwórki biorącej udział w Turnieju najbardziej spodobał mi się Cedrik Diggory. Zapomniałam jeszcze o Ricie Skeeter - dziennikarce "Proroka Codziennego", uważam, że pomimo iż strasznie namieszała była postacią dość barwną i ciekawą. Podoba mi się też w tej serii, że nie ma bohaterów idealnych (według mnie).
4/5

Cytaty:

"Jeśli chcesz poznać człowieka, dowiedz się, jak traktuje swoich podwładnych, a nie równych sobie."

"Huknęło tak, jakby w przedziale eksplodowało pudło sztucznych ogni. Oślepiony

blaskiem śmigających ze wszystkich stron zaklęć, ogłuszony serią huków,
Harry zamrugał i spojrzał na podłogę.
Malfoy, Crabbe i Goyle leżeli bez ruchu przy drzwiach. On sam, Ron i Hermiona
stali w przedziale — każde z nich użyło innego zaklęcia. Ale nie tylko oni
to zrobili.
—Pomyśleliśmy sobie, że warto sprawdzić, czego oni od was chca˛—powiedział
rzeczowym tonem Fred, nadeptując na Goyle’a i wchodząc do przedziału.
W ręku trzymał różdżkę, podobnie jak George, który też zadbał o to, by nadepnąć
na Malfoya, wchodząc za Fredem.
— Ciekawy efekt — powiedział George, patrząc na Crabbe’a. — Kto użył
furnunkulusa?
—Ja— mruknął Harry.
— Dziwne. Ja użyłem galaretowatych nóżek. Wygląda na to, że tych dwóch
zaklęć nie powinno się mieszać. Chyba mu wyrosły czułki na twarzy. No, ale nie
można ich tu zostawić, psuja˛wystrój wnętrza.
Ron, Harry i George wykopali, wytoczyli i wypchali trzech nieprzytomnych
Ślizgonów — jeden wyglądał gorzej od drugiego po mieszance zaklęć, jakie ich

trafiły— na korytarz, po czym wrócili i zamknęli za sobą drzwi."

"Nic nigdy nie mogło odwieść profesora Binnsa od odczytywania im

drobiazgowych notatek na temat buntów goblinów. Skoro jednak nawet własna
śmierć nie przeszkodziła mu w dalszym nauczaniu, przypuszczali, że na takie
drobnostki jak Boże Narodzenie i bal w ogóle nie zwraca uwagi. Zdumiewało ich
tylko, jak mu się udawało nawet najbardziej krwawe zamieszki goblinów uczynić
równie nudnymi, jak raport Percy’ego na temat grubości denek kociołków. Profesor
McGonagall i profesor Moody też im nie popuszczali aż do ostatniej sekundy
lekcji, a Snape, rzecz jasna, prędzej by adoptował Harry’ego, niż pozwolił im bawić się˛ na lekcji."

No dobra, mam tego jeszcze trochę, ale ten post stanie się niesamowicie długi, jeśli dodam jeszcze tych kilka cytatów.

Ocena ogólna:

Ogólnie książka przypadła mi do gustu na tyle, żeby szukać kolejnych części i czytać dalej. J.K. Rowling świetnie pisze i trudno przyczepić się o coś jeśli chodzi o jej styl pisania, fabułę książek (czytałam też kilka innych tyle, że pod innym pseudonimem), wartkość akcji etc.
12,5/15

Książkę o Harry'm Potterze zrecenzowała dla Was Olynte