czwartek, 25 czerwca 2015

Hejt na Zmierzch?

Szanowny przyjacielu, jeśli przybyłeś tu popatrzeć jak mieszam z błotem książki z serii" Saga Zmierzch" to możesz zrobić w tył zwrot i odejść.

Heyo C: Dziś post troszkę inny, gdyż zamierzam wprowadzić tu lekkie zmiany. A od tego zacznę :D Jak widzicie już po tytule "rozprawię się" dziś z kwestią hejterów. Ale nie jakichś przypadkowych, a konkretnych: Hejterów Zmierzchu (Aż z wielkiej litery musiałam napisać XD).

Drodzy Hejterzy Zmierzchu, wytłumaczcie mi proszę co on wam zrobił? Hę? Nie? Nic? Tak też myślałam. Ja nie twierdzę, że seria ta jest arcydziełem i powinno się je oprawić w ramki i czcić. Ale do jasnej ciasnej jest tyle bez porównania gorszych serii, których (o dziwo!) hejterzy nie tykają, więc co zawinił Zmierzch?

Osobiście czytałam go w wakacje między trzecią, a czwartą klasą podstawówki (to dzięki tej serii zostałam książkoholiczką XD), więc moja opinia teraz, a wtedy na pewno by się różniła, ale przecież nie jest aż tak źle. Film także oglądając wtedy, a niedawno, gdy leciał na jakimś programie wydaje się słabszy, ale jednak.

Wiem, że ten post raczej nie przemówi wam do rozumu, ale musiałam to napisać, bo mnie wkurzało [chociaż teraz większość "niepochlebnych" (w cudzysłowie, bo niepochlebne to za mało powiedziane XD) opinii leci na pana Szarego, którego nie czytałam ani nie oglądałam, więc się nie wypowiem].

No i na koniec... Może i uznacie mnie za hipokrytkę, ale mimo wszystko śmieszą mnie memy tego typu:



(Co to by był za post bez memów :'))

No więc to chyba by było na tyle. Teraz nadrabiam czytelnicze zaległości i jak dobrze pójdzie to może nawet wam coś nagram ;) Generalnie szykują się miłe wakacje pełne książek C:
Tego samego życzę i wam: udanych wakacji i wielu książek i fajnych wyjazdów i w ogóle XD Nie jestem dobra w składaniu życzeń, no ale... Cieszcie się wolnym i czytajcie ;)

~ Olynte

środa, 3 czerwca 2015

O maaatkoo!!!

Musiałam coś napisać, no musiałam! Aż mnie palce świerzbią...  To strzeliłam sobie recenzję "Numery. Czas uciekać.". Może być ona tylko moją chaotyczną opinią, ale na 100% będzie inna niż wszystkie poprzednie. Jeśli ktoś lubi tę książkę, to radzę od razu przejść jakoś tak do ostatniego akapitu c:

----------

No więc... Może zacznijmy od autorki... Rachel Ward... Rachel Claire Ward (ur. 12 września 1957 w Chipping Norton) – angielska aktorka, reżyser i scenarzystka telewizyjna i filmowa, modelka, która karierę zaczęła w Australii. W 2005 została odznaczona Orderem Australii. #motznoskopiowaneodciociwikipedii

"Numery. Czas uciekać" to pierwszy tom trylogii. Osobiście nie mam zamiaru jej kontynuować, więc potraktuję ją jako powieść jednotomową. Czemu? Przekonacie się w kolejnym akapicie... Teraz o treści, czyli neutralnie. Książka ta opowiada o piętnastoletniej dziewczynie - Jem, która widzi numery, ale nie są to byle jakie cyfry, lecz daty śmierci. Pewnego listopadowego dnia była świadkiem ataku terrorystycznego na London Eye w Londynie. O mały włos zostałaby ofiarą. Policja zaczęła jej szukać, więc wraz z przyjacielem - Pająkiem uznała, że czas brać nogi za pas. Jak pomyśleli tak zrobili.
I myślę, że tu urwę, bo i tak około 1/3 objętości tej książki właśnie wam opowiedziałam...

UWAGA! MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERY! NA PEWNO JE MA!
Teraz mogę wam już powiedzieć, czemu tak bardzo mi się ona nie spodobała... Więc tak:
1. Nienawidzę, nienawidzę, no z całego serca nienawidzę książek, w których przekleństwa są stałym elementem "wystroju". A ta powieść zalicza się do tej kategorii. Początkowo miałam nadzieję, że to tylko zabieg, aby pokazać nam dokładniej "mroczną" przeszłość bohaterów, ALE gdy zobaczyłam, że występują one tak gęsto i przeplatają się wzajemnie zaczęłam je liczyć. Oto podsumowanie: książka ma 320 stron, ja liczyłam bluzgi od strony 128, czyli bliżej tej łagodniejszej pod tym względem połowy. Są także przekleństwa "połowiczne", czyli takie, które nie są aż tak rażące. Z tej części naliczyłam 47 "pełnych" i 20 "połowicznych" bluzgów.
Czy tak trudno więc wyrażać emocje bohaterów za pomocą chociażby mniejszej ilości wulgaryzmów?
2. Czy oni serio musieli tak długo iść i/lub jechać, a w każdym razie podróżować?
3. Tam się NIC, ale to NIC nie działo. Albo szli albo gadali albo "emowali" jak to mają źle. Czasem jedli, raz się myli w deszczu.
I to chyba tyle. Koniec był przyzwoity, jest także jeden malutki plusik dla autorki, gdyż pewnie większość czytelników liczyła na cudowny "Happy End I Żyli Długo I Szczęśliwie". Zawiedli się. Nie będę mówić czemu, bo mnie jeszcze zlinczujecie za spoilery.

Oprawa graficzna.
Ta książka była dla mnie podwójnym rozczarowaniem, gdyż okładka bardzo mi się spodobała, a opis z tyłu podkreślał "cudowność" i "niepowtarzalność" tej powieści.
Opisu niestety wam nie dam, gdyż nie pamiętam go kropka w kropkę, książkę zwróciłam do biblioteki, a internet nie jest w tym przypadku zbyt pomocny. Ale okładkę to już z chęcią:


Ładna, czyż nie?

Zapytacie pewnie jeszcze: Czemu męczyłaś tę książkę skoro tak ci się nie podobała?
Powód jest banalnie prosty: była to powieść na konkurs czytelniczy, w którym brałam udział. Inaczej zapewne bym ją odłożyła, choć staram się nie porzucać tego co czytam w połowie.

----------

Myślę, że to tyle odnośnie tej pozycji. Ktoś z was może też ją czytał i jest równie okropnie rozczarowany?
A poza tym wreszcie udało mi się przełamać kaca, o którym wspominałam w ostatniej recenzji! Yay! Przeczytałam "Czerwoną Królową" i najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu coś o niej napiszę. Chciałam także w ostatnim czasie nagrać dla was Book Haul, ale mój aparat ewidentnie nie miał humoru i wszystko szło pod górkę, więc koniec końców dałam spokój i spróbuję to nagrać jeszcze raz kiedy indziej. *Długi łikend już blisko ^^* To chyba tyle z ogłoszeń parafialnych. I... no i tyle.

Achhh... Nie, jeszcze nie koniec. Otóż ostatnio przez nasilenie działań nauczycieli w szkole nie miałam czasu czytać, a jak już coś przeczytałam to...
a) kac mnie dopadał (Mara Dyer)
b) nie miałam czasu, żeby sklecić coś sensownego
...więc oficjalnie wznawiam działalność bloga. Koniec roku = więcej wolnego czasu ^^

A od wakacji postaram się tak zorganizować, aby wrzucać coś przynajmniej raz na 2 tygodnie lub chociaż móc jakoś wam powiedzieć, że mnie nie będzie, bo cośtam.

Dzięksy za przeczytanie, miło mi będzie jak zostawisz po sobie ślad ;)

~ Olynte

niedziela, 19 kwietnia 2015

Czas na księżniczki

"Rywalki" to słodka, momentami zabawna, wzruszająca, ale i denerwująca powieść. Potrafi ona uwieść swoim pięknem, prostotą, ale i odmiennością. To jedyna nieschematyczna książka w swoim rodzaju - science fiction.
Ykhm, tak więc skoro już jestem w temacie, to powiem, co skłoniło mnie do przeczytania jej: YouTube, a dokładniej recenzja na pewnym kanale, w której autorka filmiku bardzo wychwalała książkę i twierdziła, że jest świetną lekturą na długie zimowe wieczory. Postanowiłam to sama sprawdzić. Cóż... nie mam innego wyjścia jak tylko się z nią zgodzić. Książka ta zupełnie mnie oczarowała i dlatego teraz ją zrecenzuję.
Wiele osób niestety pomija autorkę przy opisywaniu lub recenzowaniu. Ja właśnie teraz o niej napiszę. Kiera Cass to amerykańska pisarka, wychowywała się w Nowej Karolinie, studiowała historię na Radford University. Wraz z mężem i dwójką dzieci mieszka w Blacksburgu, w stanie Wirginia.
America "Ami" Singer to zwykła nastolatka, która mieszka w Illei - państwie, gdzie historia zatoczyła koło i po czterech wojnach światowych postanowiono przywrócić monarchię. Książę Maxon niedługo skończy osiemnaście lat i poszukuje żony. Tradycją jest urządzanie Eliminacji, aby spośród 35 dziewcząt książę mógł wybrać swoją drugą połówkę. Każda dziewczyna w kraju między 16, a 20 rokiem życia marzy, aby zostać księżniczką. Każda oprócz Ameriki Singer. Jednak, gdy to właśnie ona dostała się do Selekcji i pojechała do pałacu, aby konkurować o serce księcia i koronę zaczyna się zastanawiać czy "wygranie tego konkursu" jest, aż tak złą perspektywą.
Ludzie przedstawieni w tej książce są bardzo realistyczni. Odkrywamy ich kawałek po kawałku i powoli łączymy w całość. Co do Ami - jej postać spodobała mi się bardzo w tej części serii...ALE... wbrew pozorom nie jest taką dobrą, piękną i wzorową postacią, jaką wydaje się być na początku. Bardzo ją polubiłam i oczywiście jej kibicuję, tyle, że w powieści rzuciły mi się w oczy takie cechy Mer jak impulsywność, wahania nastrojów i uczuć, częsty płacz oraz zakompleksienie. Książę Maxon z kolei jest przystojny, mądry i dobrze wychowany. Co prawda wyobrażałam go sobie zupełnie inaczej, ale myślę, że to raczej kwestia tego, że według mnie w każdej dziewczynie drzemie taka mała księżniczka, która szuka swojego księcia i podświadomie pokazuje go nam - jak powinien wygladać i zachowywać się.
Kocham książki science - fiction, a ta jest miłą odmianą, ponieważ w wielu tego typu pozycjach przedstawiona jest bohaterka, która walczy ze swoim dystopijnym państwem, aby zmienić je na lepsze. I faktycznie może gdzieniegdzie można natknąć się na taki wątek, ale w tej powieści przeważa pięknie rozwijający się romans. Moje ulubione cytaty z tej książki to:
1. Rozdział dwunasty, strona sto pięćdziesiąta trzecia; "Ty sobie nie radzisz z płaczącymi kobietami, ja sobie nie radzę ze spacerami u boku księcia."
2. Rozdział szesnasty, strona dwieście jedenasta;
"- Jest niesamowicie przystojny, nie uważasz? (...)
- Chyba, że się śmieje! (...)
- No dobrze śmieje się zabawnie, ale to też jest urocze.
- Jasne, jeśli zależy ci na uroczych dźwiękach przypominających atak astmy za każdym razem, kiedy powiesz coś zabawnego."
I na koniec chciałabym jeszcze napisać dlaczego akurat ta książka. Jak już wcześniej wspomniałam zaczęło się od recenzji na YouTube, coraz bardziej zagłębiałam się w świat Ameriki i coraz trudniej było mi się z niego wyrwać. Zaplótł wokół mnie pnącza i nie chce ich rozpleść od kilku ładnych miesięcy. Pomimo to trudno mi powiedzieć, żebym wyniosła z tej książki coś głębszego. Postanowiłam ją zrecenzować, żeby pokazać i udowodnić, że nie trzeba czytać książek tylko po to, aby się uczyć i z każdej czerpać korzyści rozwojowe. Nie, ja uważam, że powinniśmy je czytać, żeby zaspokoić pragnienie rozrywki i piękna. Bo czytanie to zabawa, a to co zrodzi się w naszej wyobraźni zawsze jest wspaniałe.
Książki to nie tylko nauka, ale przede wszystkim przyjemność, radość i wspaniała atrakcja, której nie trzeba daleko szukać.

A tak wygląda jej okładka (<3):




-----------------------
Wygrzebałam tę recenzję z otchłani mojej szuflady, poprawiłam trochę i jest! W sam raz, gdyż od dwóch tygodni mam potwornego kaca książkowego po książce "Mara Dyer. Tajemnica" i nie mogę się zmusić do czytania innych powieści. Dopiero dziś zabrałam się za "Jedwabnika" autorstwa Robert Galbraith. [A po urodzinach mam ich całą półkę (mogłabym zrobić z tego book haul, hihi. A kto wie? Może zrobię...) + zostały jakieś pozycje, na które wcześniej nie miałam czasu, więc kiszą się w biblioteczce.]

Dajcie znać jak podobała się wam ta recenzja. Z chęcią przyjmę KONSTRUKTYWNĄ KRYTYKĘ, natomiast jakikolwiek HEJT będę usuwała.

~ Olynte ;)

środa, 8 kwietnia 2015

♥ Ulubieńcy Marca ♥

No, troszki mnie tu nie było... Odkurzyć trzeba...
Niestety nie miałam czasu. Tak po ludzku. Najpierw trwał tak zwany (przeze mnie) okres testów. Ze wszystkiego tak o, nagle zaczęły kończyć się działy i były sprawdziany. I co z tego, że mogą być góra trzy w tygodniu i tylko jeden dzienie? Co z tego? Nauczyciele mówili, że ta klasówka to w sumie taka kartkówka i nie bacząc na nasze protesty wpisywali kolejne kartkówko-testy. Po końcu okresu sprawdzianów zaczęłam przygotowywać się do trzeciego etapu konkursu czytelniczego. Więc doba znów nagle zaczęła się kurczyć. Ale nie bójcie się obywatele Blogera! Bo oto ja - Olynte - powracam! xD

Książka:
... Przyznam Wam się, że nie doczytałam do końca w tym miesiącu niczego. Aaaaaa! Jestem rozgoryczona! Zaczęłam chyba trzy pozycje i żadnej nie mogłam dokończyć dlatego też, to pole zostawię puste. Uczcijmy je minutą ciszy.
Chociaż zaraz, zaraz... "Oskara i panią Różę" przeczytałam jeszcze 31 marca. Ale nie jest to mój ulubieniec... :( Recenzja jak będę miała więcej czasu :D

Blog:
I tu jest to samo. Prawie żadnych blogów w tym miesiącu nie czytałam z powodu braku czasu :(
/* [*] /*

Kanał YT:
Ale tu już coś jest. A nawet dwa cosie. (Yay!)
1. towartoczytac - kanał, na którym dziewczyna (Maja) mówi o książkach. Co chyba było oczywiste.
2. raaadzka - vlogerka modowa/ubraniowa. Lubię jej słuchać.

Piosenka:
The Pierces - Three Wishes

Film:
Obejrzałam w tym miesiącu tylko dwa filmy, ale żaden nie zasługuje na miano ulubieńca :( Były to filmy: "Miasto 44" i "Biegnij chłopcze, biegnij". Jak znajdę czas to usiądę i coś dla was z nimi sklecę.

Rzecz:
Pendrive. Tak, nie przewidziało wam się, pendrive. Pomocna rzecz. Zwłaszcza, gdy musisz robić prezentację na konkurs i aby co chwilę jej ponownie nie wysyłać to nosisz ją do szkoły (żeby pani obejrzała i poprawiła w razie co) na jakimś nośniku informacji. A na jakim? *następuje kojarzenie faktów* Aaaa, no tak. Na pendrive!

Jedzenie:
Chińszczyzna. A dokładniej to sajgonki. Ale tylko takie dobre, chrupiące i ciepłe. Najlepiej z sosem :D

Obrazki:




Antyulubieniec:
Testy! I myślę, że to jedno słowo wystarczy.

Ogólny ulubieniec:
Jest to niezbyt typowy ulubieniec. Są nim urodziny xD 1 kwietnia obchodziłam swoją "iksową" rocznicę starzenia się, no i nie oszukujmy się, najbardziej spodobały mi się prezenty. Dziewięć książek ^^ Jedną już przeczytałam. "Mara Dyer. Tajemnica" mnie zachwyciła. Jedna z najlepszych książek jakie ostatnimi czasy czytałam. Ale czemu powiem wam niebawem...

Muszę jeszcze wspomnieć o pewnej rzeczy, z której jestem dumna. Bardzo. Drugi raz zostałam nominowana do LBA. Dziękuję za szansę Katherinie Grace (dobrze odmieniłam?) z bloga Odnajdując siebie. Jeszcze raz serdecznie dziękuję i cieszę się, że mój blog ci się spodobał.

Mam nadzieję, że teraz, gdy mam więcej czasu coś się tu ruszy i ponownie będę mogła zachwycać was moimi recenzjami ;)

Dziękuję za uwagę Blogosfero! Pisała dla was Olynte ;*

wtorek, 3 lutego 2015

1500 wyświetleń i głosowanie!

Łałałałałał! Dobiliśmy do 1500 wyświetleń!!! :D

Coś jeszcze wymyślę, aby to uczcić =^.^=

A tymczasem:

Jak zapewne już zauważyliście po zdjęciu z boku biorę udział w konkursie Blog Roku 2014.
Poniżej daję Wam linki ;)


oraz

Tekst Roku 2014 KnO

Ruszyło już głosowanie! Potrwa do 10 lutego, do godziny 12.
Będę wdzięczna za Wasze głosy, tzn. smsy o treści D11626 (Blog Roku) i/lub T12115 (Tekst Roku) wysyłane na nr 7122 ;) Nie wstawia się tam spacji. Koszt smsa 1,23 zł. Środki pozyskane z głosowana sms, zostaną przeznaczone na rzecz Fundacji Dzieci Niczyje :)

Pomożecie? :)

niedziela, 1 lutego 2015

♥ Ulubieńcy stycznia ♥

Realizuję pierwsze z moich blogowych postanowień na rok 2015. Zaczynam od ulubieńców ^^ To jedziemy z tym koksem!

Na razie będą to wpisy, ale kiedyś... kto wie, kto wie...

Książka:
W tym miesiącu nie przeczytałam wiele książek, bo tak de facto to dopiero dwie i pół, ale mam zamiar dobić do czterech, bo w poniedziałek mam pierwszy etap konkursu czytelniczego... Ale wracając do tematu to książkowym ulubieńcem stycznia będzie... fanfary proszę... "Legenda. Rebeliant" autorstwa Marie Lu. Jest to książka na owy konkurs i szczerze przyznam, że po przeczytaniu opisu byłam do niej sceptycznie nastawiona, a gdy przeczytałam ostatnie dwa zdania z ostatniej strony... Stwierdziłam, że będzie bardzo przewidywalna. Jednak moja opinia była mylna. Faktycznie kilku rzeczy się domyślałam, ale były to raczej ogóły. Recenzja przewidziana jest na luty.

Blog:
I tu mam pierwszy dylemat... Może wezmę dwa...
2. Dziewczyna obdarzona Wzrokiem

Kanał YT:
W tym miesiącu bez sprzecznie wygrywa kanał Ewy - Red Lipstick Monster (RLM). A to dlatego, ponieważ szukałam informacji o piercingu i natrafiłam na ten kanał. Oglądałam go już troszkę wcześniej, ale w małych ilościach, że się tak wyrażę. Natomiast teraz zaczęłam oglądać ją na bieżąco i nadganiać starsze filmiki. Jeśli potrzebujesz informacji, pomocy w kwestiach związanych z makijażem/włosami/tatuażami/piercingiem etc. lub po prostu lubisz oglądać tego typu rzeczy dla zabawy to jest zdecydowanie kanał dla Ciebie.

Piosenka:
Nie mogłam się zdecydować, bo kocham je obydwie i nałogowo ich słuchałam w tym miesiącu, więc:
1. Fall Out Boy - Centuries lub w wersji Multifandom, którą wykonała Divergent Nephilim (uwielbiam <3)
2. Miasto z filmu "Miasto 44". Samego filmu nie oglądałam, ale piosenka jest boska ;)

Film:
Bezkonkurencyjnie wygrywa tutaj "Błękit szafiru". Jest to ekranizacja drugiej części książki Kerstin Gier o tym samym tytule. Pomijając fakt, że był on po niemiecku z rosyjskim lektorem i polskimi napisami oraz fakt, że nie wszystko było przetłumaczone to był naprawdę świetny. Opowiada o podróżnikach w czasie - przede wszystkim o Gwen (rubinie), Gideonie (diamencie), Lucy (szafirze), Paul'u (nie wiem kim on jest...) oraz hrabim De Saint German (szmaragdzie). Jest ich w sumie dwunastu i każdy ma przyporządkowany klejnot oraz zadanie, które zapisane jest w przepowiedniach. Książka była świetna i jeśli miałabym oceniać film porównując go do powieści to dostałby naprawdę małoooo punktów.


A to tak tematycznie... + zdarzają się jeszcze francuskie napisy, a dopiero na nich polskie.
Powiększone tak bardzo, żebyście dobrze widzieli, inaczej było niewyraźne :(


Rzecz:
Jest to pomadka do ust Neutrogena, ponieważ bardzo mi one wysychają, a taka "szmineczka" serio pomaga.

Jedzenie:
Tak, lubię jeść :D A w tym miesiącu wygrywa kakao! Co z tego, że to picie? Phi.

Obrazek:
Jako, że kocham wstawiać różnego rodzaju memy, obrazki etc. powstała ta właśnie kategoria. Nie są to memy/obrazki powstałe w tym miesiącu, tylko te, które zobaczyłam/znalazłam i najbardziej mi się spodobały.




Jeszcze punkt 8. Czy wspomniałam już, że zabił Finnicka?

Antyulubieniec:
Jest to zdecydowanie książka "Numery. Czas uciekać" autorstwa Rachel Ward. Nie dałam rady jej doczytać, a już na poniedziałek muszę ją skończyć, bo także jest na konkurs. Jak będę miała trochę czasu to napiszę recenzję, a szykuje się fala krytyki... Moje rozczarowanie jest podwójne, gdyż po opisie spodziewałam się książki z efektem WOW. Teraz napiszę Wam tylko ogólny opis. Dziewczyna imieniem Jem widzi numery, które okazują się być datami śmierci. Pewnego dnia poznaje czarnoskórego chłopaka - Pająka. Gdy są świadkami ataku terrorystów na London Eye, a policja zaczyna ich poszukiwać - uciekają. I tak to się zaczyna.


Jest jeszcze jeden ulubieniec tego miesiąca, ale nie wiem jak miałabym nazwać kategorię, do której miałabym go przydzielić, w związku z czym będzie to Ogólny Ulubieniec. A są to różnego rodzaju wyzwania książkowe! W tym roku biorę udział w trzech, ale jeszcze zastanawiam się nad dwoma innymi znalezionymi na pewnym blogu... Na razie są to dwie listy z podpunktami i jedno, które nazywa się "52 książki w 2015 roku". Jest jeszcze wersja "Jedna książka na tydzień", ale raz czytam po 3 książki na tydzień, a kiedy indziej nie mam czasu przeczytać nawet jednej, więc wybrałam wersję bardziej ogólną.

Tak wiem, lekko się spóźniłam, ale już nadrabiam ;)

~ Olynte

sobota, 24 stycznia 2015

Zmiany, zmiany i jeszcze raz zmiany ;P

Jak już zauważyliście (chyba, że nie czytacie nagłówków :D) postanowiłam wprowadzić tu pewne zmiany.

Pomysł przyszedł niespodziewanie, bo w nocy z 19 na 20 stycznia. Wtedy to mój umysł/mózg (czy co tam jest odpowiedzialne za sen) stwierdził, że ma mnie głęboko w nosie i jemu to się spać jeszcze nie chce. Dodatkowo Morfeusz najwyraźniej zrobił sobie wakacje albo po prostu mnie olał. Przewracałam się, więc bezsennie, z boku na bok, a moje myśli błądziły gdzieś w chmurach. Do pozostawionego samego sobie mózgu zaczęły wlatywać pomysły, dużo pomysłów. Jeden z nich przypadł mi do gustu, więc aby nie uciekł zakodowałam go, powtarzając co chwilę pod nosem frazy "ulubieńcy miesiąca", "zmiany", "blog", "nowe serie", "ZTD", "YouTube" oraz "mój kanał".

Teraz domyślacie się już co to może być?

Nie jestem tylko pewna w jakiej to będzie formie, ale mam jeszcze chwilę, aby się nad tym zastanowić ;)

Ponadto zaczęłam pisać kolejne opowiadanie (a dokładniej ich zbiór), tym razem fanfiction i tym razem mam zamiar je opublikować. O tym też będą informacje :)

Poza tym rozważałam założenie i "ogarnięcie" Snapa, Twittera, czy czegoś w ten deseń, ale stwierdziłam, że nie ma was (czytelników), aż tyle, więc pomysł umarł śmiercią naturalną.

Jednak wczoraj wpadłam na pomysł, aby założyć Instagrama. Początkowo tylko po to, aby obserwować Youtuberów oraz blogerów, którzy konta na owym portalu posiadają, ale pomyślałam, że w sumie nie zaszkodzi, aby normalnie prowadzić mojego "Insta". Poza tym od jakiegoś już czasu posiadam Tumblr'a. Na razie nic tam się nie dzieje, ale jeśli wypali to niebawem pojawią się pierwsze zdjęcia, wpisy, czy jak to się na tych portalach mówi. Tak, serio, ne jestem pewna, czy dobrze to nazwałam.

Jako, iż przed wczoraj pojawił się post o LBA, natomiast przed przed wczoraj banner konkursowy, postanowiłam chwilę poczekać i dodać ten pomysł dopiero dziś.

czwartek, 22 stycznia 2015

Libster Blog Award

„Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował”.


Zostałam nominowana przez LadyAnię z Aiko Blog (możesz klikać c;)

Odpowiedzi na zadane mi pytania:
1. Skąd pomysł na blogowanie?
Lubię pisać. Wszystko, dosłownie. Opowiadania, książki (preferuję jednak pierwszą wymienioną rzecz), wierszydła (bo wiersze to, to nie są), fanfiki (ostatnio się za jeden zabrałam), niby mity, artykuły, wywiady, opisy, i właśnie recenzje. Bloga chciałam założyć już dawno temu. Ot tak, bo miałam o czym pisać i czas był i chęci także. Niestety mój pomysł poszedł się paść. W czerwcu pomyślałam, że "są wakacje, dużo książek będę czytała, będzie o czym pisać". Pierwsze co mi przyszło do głowy to recenzje. I tak właśnie powastał ten blog.

2. Od dawna blogujesz?
Od około siedmiu miesięcy.

3. Czy Twoi znajomi/rodzina wiedzą, że blogujesz? Jeśli tak, wspierają Cię w tym czy raczej odradzają?
Wiedzą. I rodzina i znajomi. Nie mają nic przeciwko mojemu blogowaniu, raczej mnie wspierają.

4. Masz ulubioną/ulubionego vlogerkę/vlogera?
A żeby tylko jedną/jednego! Uwielbiam oglądać m.in: Banshhe, SerafinTv, Poszukiwacza, Wobecobiektywu, ToWartoCzytać, Więcek Książków, Alex There, Ajgora Ignacego, Blogodynkę, Martina Stankiewicza, Kubę Jankowskiego, MaryKateAn, Młoteczkę, Kinę, Madzikową i jeszcze wielu innych.

5. Masz najlepszą/najlepszego przyjaciółkę/przyjaciela?
Tak.

6. Wolisz być sławną blogerką czy vlogerką?
Trudne pytanie... raczej blogerką, ponieważ prócz recenzji piszę kilka różnych innych tekstów, a jako vlogerka nie mogłabym ich opublikować np. na blogu i poprosić o opinię. Wiem, że można inaczej publikować teksty, ale blog jest wygodny. Wiem także, iż mogę mieć bloga również jako vlogerka, ale to już nie to samo. Chociaż... NIE WIEM!

7. Masz ulubiony kolor?
Tak. Mogę je Wam nawet wymienić: niektóre odcienie zielonego, pomarańczowego i fioletowego, czerwony oraz czarny.

8. Jakiego koloru są ściany w Twoim pokoju?
Pomarańczowego.

9. Wolisz komputer, laptop, tablet czy telefon?
Hmmm... jeśli coś piszę to komputer, jeśli wyjeżdżam - laptop, tablet jako czytnik e-book'ów i telefon do komunikacji, grania, przeglądania fb, czasem czytania innych blogów. Chyba jednak najwygodniej pracuje mi się na komputerze.

10. O której najczęściej chodzisz spać?
To zależy.

11. Cieszysz się z nominacji?
Oczywiście.

Blogi, które nominuję:
1. LOVE Stories - opowiadania o miłości linczek :)
2. Recenzje Rose klik :D
3. Razem do końca świata klik ;)
4. Kiedy się kogoś kocha, to ten drugi ktoś nigdy nie znika kliczek ;D
5. Dziewczyna obdarzona Wzrokiem link ;P
6. Everything&Nothing klikaj dalej ;3
7. Anita B. I jeszcze jeden c:
8. I bardzo mi przykro, ale na tych siedmiu blogach się skończy. Jestem dość wymagającą osobą i gdy je oceniam, aby znaleźć się na mojej liście, muszą mi się po prostu spodobać. Ostatnio znalazłam kilka ciekawych blogów, ale były ledwo zalążkiem i po prostu nie było na czym się oprzeć, że się tak wyrażę.

Pytania dla nominowanych blogów:
1. Czemu blog akurat o takiej tematyce, a nie innej?
2. Czekolada: biała czy ciemna?
3. Ulubiony gatunek literacki? Dlaczego akurat ten?
4. Książka czy film? (Napisz też czemu ;))
5. Cola, Fanta czy Sprite? A może sok?
6. Wolisz pisać czy czytać?
7. Wymień swoich trzech ulubionych autorów.
8. W przyszłości chciałabyś być... (forma żeńska, ponieważ wśród nominowanych blogów raczej nie ma pana)
9. W jakie gry grasz? Planszówki, komputerowe, internetowe, na telefonie? Podaj nazwy ;)
10. Twoje hobby?
11. Jak zaczęła się twoja przygoda z książkami?

--------
U mnie dużo się ostatnio dzieje, kilka spraw związanych z blogiem także mi chodzi po głowie, więc prawdopodobnie w najbliższym czasie może się kilka nowych rzeczy pojawić.
A co tam u was? Jak mijają wam pierwsze tygodnie 2015 roku? Ja już mam ferie, troszki wolnego, choć czasu wcale nie tak dużo więcej. Ale spać do 11 można! I jest to chyba najlepszy aspekt ferii :D

środa, 21 stycznia 2015

Konkursssss...

Przez przypadek znalazłam taki oto konkurs:


"Zniszcz ten dziennik" skutecznie zachęcił mnie, aby wziąć w nim udział, więc daję banerek. Może ktoś z was też się pokusi i weźmie udział :)

http://hollyandholly1.blogspot.com/

Tymczasem kolejny post już w przygotowaniu ^.^

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Jak przeżyć w liceum, czyli recenzja filmu „Wredne dziewczyny”

„Wredne dziewczyny” to film z 2004 roku opowiadający o Cady Heron – amerykańskiej nastolatce, która wychowywała się  w afrykańskiej dżungli. Do 15 roku życia uczyła się w domu, ale po powrocie do Ameryki rodzice posłali ją do szkoły. W North High School dziewczyna szybko orientuje się, że  w liceum panują pewne zasady oraz podział na grupki społeczne. Cady na początku poznaje Janis i Damiana, którzy pokazują jej jak działa szkoła, w której rządzą plastiki, czyli trójka bogatych dziewczyn. To one mówią co jest modne, a co nie, z kim warto się zadawać i gdzie chodzić. Janis namawia główną bohaterkę, aby zaczęła się z nimi przyjaźnić. Chciała wyrównać porachunki z Reginą - przywódczynią plastików. Cady się zgadza i zostaje jedną z dyktatorek. Sprawy zaczynają się jednak komplikować, gdy przystojny Aaron - były chłopak Reginy zaczyna zwracać uwagę na główną bohaterkę. Wtedy dziewczyna przekona się, że liceum może być bardziej dzikie i niebezpieczne od dżungli.
Film ten został nakręcony na podstawie książki autorstwa Rosalind Wiseman pt. "Queen Bees and Wannabes: Helping Your Daughter Survive Cliques, Gossip, Boyfriends and Other Realities of Adolescence" oraz wyreżyserowany przez Marka Watersa. W śmieszny, ciekawy oraz przede wszystkim inny sposób przedstawił nam temat, który teoretycznie powinien być oklepany, a jednak... Panu Watersowi udało się z czegoś zwykłego zrobić boską komedię. Oprócz rzeczywistości w ekranizacji zostają nam co jakiś czas pokazane krótkie porównania i wyobrażenia Cady, które wnoszą wiele humoru.

Scenariusz napisała Tina Fey.

Wystąpili między innymi:
Lindsay Lohan jako Cady
Rachel McAdams, Amanda Seyfried oraz Lacey Chabert jako plastiki
Jonathan Bennett jako Aaron
Lizzy Caplan jako Janis
Daniel Franzese jako Damian

Moim skromnym zdaniem każdy aktor zagrał świetnie, wszyscy doskonale sprawdzili się w wyznaczonych rolach i pięknie pokazali postacie wykreowane przez pisarkę.

Muzyka nie wzbudza szczególnych emocji, nie pozostaje w pamięci po seansie.

"Wredne dziewczyny" otrzymały 14 nominacji oraz 6 nagród.


Plakat filmowy "Wrednych dziewczyn"



-----
Napisałam tę recenzję na swego rodzaju internetowy mini konkurs, a skoro się już skończył i nikt nie może zarzucić mi kopiowania postanowiłam ją wrzucić. Komentarze mile widziane ;)